A może by……
Wychowałam się na osiedlu Tysiąclecia. I kiedy tylko tam jestem, wracają wspomnienia. Wspomnienia dzieciństwa, czasów nastolatki, a potem już osoby dorosłej. Pamiętam sąsiadów, którzy z racji wieku odchodzili na zawsze. Do dziś ich dobrze wspominam. Teraz moje dawne osiedle to osiedle, gdzie pozostali ludzie starsi. Ludzie, którzy pamiętają porządek, uśmiech i gwar dziecięcych głosów. Huśtawek, przewijanek i trzepaków. Wielu z nich ze skrytością marzy o tamtym osiedlu. Młodzi, którzy zostali lub wprowadzili się nie za bardzo potrafią uszanować tych, którzy tam pozostali.
Nagminne jest pozostawianie otwartych drzwi do klatek schodowych. Tak jakby nie istniały. Ludzie starsi z braku innej rozrywki oglądają TV. I słyszą że właśnie im, starszym dzieje się największa krzywda. Krzywda „na wnuczka”, „na policjanta” lub na coś podobnego. Boją się. I wcale im się nie dziwię. „Za ich czasów” czegoś takiego nie było. Teraz z ostrożnością wychodzą z domu, nikomu nie otwierają drzwi, drżą przy głośnych awanturach. I próbują nauczyć współlokatorów zamykania drzwi do klatek schodowych. Bez rezultatu. Teraz każdy może wejść, kraść lub zimą spać pod kaloryferem.
A może by tak spróbować „dla spokojności” zamykać drzwi. Dają one wielu mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa. To przecież tak mało i tak wiele. Gnieźnieńska SM (ri)