No i co? I pstro…
Dzięki umiejętnej grze prowadzonej przez media, społeczeństwo nie zauważyło zagrożeń, jakie przed nim stanęły. Na nic zdały się protesty ogromnej rzeszy spółdzielców organizowane w całym kraju. Na nic akcja uświadamiająca prowadzona we większości spółdzielni. Spółdzielcy nie poprali kandydatów reprezentujących ich interesy, a głosowali za zachowaniem istniejącego układu politycznego. Spółdzielczość mieszkaniowa straciła naturalnego sojusznika, jakim był Sojusz Lewicy Demokratycznej. Posłowie z tego ugrupowania stający w obronie spółdzielczości nie weszli do Sejmu, natomiast poselski mandat otrzymała między innymi posłanka Platformy Obywatelskiej Lidia Staroń, której projekty zmiany ustawy o spółdzielniach zmierzały do likwidacji spółdzielni mieszkaniowych i zastąpienia ich wspólnotami mieszkaniowymi.
Skład obecnego Sejmu wskazuje, że Platforma Obywatelska jest w stanie przeprowadzić zapowiadaną wcześniej rewolucję w spółdzielniach. Wszystko zależy od woli premiera.
Słabnący SLD nie jest już stanie wspólnie z posłami Prawa i Sprawiedliwości oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego zablokować niekorzystnych projektów ustaw, a posłowie Ruchu Palikota najprawdopodobniej opowiedzą się za zmianami.
Dziwi nas postawa spółdzielców, którzy w rozmowach z nami prezentowali swoje negatywne stanowisko wobec proponowanych przez PO zmian, opowiadali się za obroną spółdzielczości, krytykowali politykę rządu, a gdy przyszło do głosowania zagłosowali tak jak każdy widzi.
Czy dojdzie do zapowiadanych zmian zobaczymy w najbliższych miesiącach.
Dobrze zorganizowane spółdzielnie aktualnie posiadają dużą przewagę nad wspólnotami. Większość spółdzielni posiada odpowiedni kapitał pozwalający utrzymywać zasoby w należytym stanie, ale źle tworzone prawo może je tego kapitału szybko pozbawić.
Czy spółdzielczość będzie jeszcze w stanie bez wsparcia członków bronić ich interesów, czy też biernie będzie poddawała się zachodzącym zmianom pokaże przyszłość.